Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Scarlet
| Dorosły |
Dołączył: 08 Wrz 2013
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 16:55, 09 Wrz 2013 Temat postu: KP Scarlet |
|
Imię:
Scarlet
Wiek:
3 lata
Rasa:
Czarna pantera
Ranga:
Demon
Wygląd:
Jakoś specjalnie nie wyróżnia się wśród innych panter. Jest dobrze zbudowana, chociaż nie do przesady, nadal potrafi przemieszczać się zwinnie i cicho. Posiada krótką, czarną sierść dzięki, której łatwo wtapia się w cień. Oczywistą sprawą są też pazury i wielkie kły. Cechą charakterystyczną kocicy są różnokolorowe ślepia - jedno szmaragdowej barwy, a drugie fioletowej. Wzrok przykuwa także długa blizna znacząca prawy bok samicy - jedna z pamiątek po zaciekłych walkach. W formie demona pojawiają się u niej zakrzywione, czarne i ostre niczym brzytwa rogi oraz kolczasty ogon.
Historia:
Urodziła się w jakieś zatęchłej i ciasnej norze wraz z czwórką rodzeństwa. Od początku wzbudzała sensację z powodu wyjątkowego koloru oczu, jednakże nikt z tego powodu jej nie dokuczał. Ba. Niemal została otoczona swego rodzaju czcią ze strony rodziców i rodzeństwa. Jednakże nikt nie zauważał tego złowieszczego blasku odbijającego się w ślepiach Scarlet. Nikt nie zauważył jak powoli odsuwała się od innych pogrążając się we własnym, mrocznym świecie.
Kocica zawsze wiedziała, że jest z nią coś nie tak. Prześladowały ją wstrętne, brutalne obrazy. Często widziała jak morduje, kogoś z rodziny i czuła przy tym nieznośną wręcz satysfakcję. Bała się tego. Z dnia na dzień ciemność oplatała ją w swych objęciach coraz ciaśniej i ciaśniej. Normalne stały się wybuchy złości i agresji. Nikt nie wiedział co się z nią dzieje, a rządza krwi rosła coraz bardziej…
To wydarzyło się pewnego niezwykle gorącego i parnego dnia. Pantera była już całkiem samodzielna, ale nadal trzymała się z rodziną, resztkami sił powstrzymując swe mordercze zapędy. Ale to nie mogło trwać wiecznie… Za każdym razem gdy patrzyła na rodzeństwo czy też matkę chciała rzucić się im do gardła, poczuć smak ich krwi. Postanowiła uciec. Mimo, że mrok całkowicie splamił jej serce, nie straciła zdrowego rozsądku i wiedziała, że nie ma szans przeciwko pięciu dorosłym kotom. Więc zostawiła ich, bez żalu, bez tęsknoty. Krążyła bez celu po jakiejś równinie nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Wtedy je usłyszała. Ciche piszczenie, dochodzące zza jakichś krzewów. Do nozdrzy samicy dotarł jakiś znajomy zapach. Ruszyła jego tropem. Czuła jak agresja wypełnia całe jej ciało. Wreszcie po tylu latach mogła się wyżyć. Nie ważne na kim… Była coraz bliżej, już widziała małe, puchate kulki trzęsące się ze strachu, wystarczył jeden krok…
Zrobiła to. Zabiła. I to się jej podobało. Ale jednocześnie przerażało. Musiała się przyzwyczaić. Tak. Machnęła ogonem i minęła kilka nieruchomych, zakrwawionych kociąt, których martwe, zamglone ślepia patrzyły na nią ze strachem i bólem. Nie czuła zbyt wielkiej satysfakcji. Nie musiała się zbytnio wysilać. Ziewnęła i ruszyła w kierunku zielonej ściany lasu znajdującej się tuż przed jej nosem. Kroczyła powoli, wręcz dumnie z zadowolonym uśmieszkiem na pysku. I wtedy to się stało. Coś z niezwykłą prędkością i siłą natarło na nią i niemal przewróciło na ziemię. Szybko zorientowała się w sytuacji.
- Mamusia wkracza do akcji co – pomyślała złośliwie i ogarnęła przeciwniczkę oceniającym spojrzeniem. Lwica może nie była zbudowana zbyt imponująco, ale nadrabiała to wszystko szybkością o czym na własnej skórze przekonała się Scarlet zarabiając długą, głęboką ranę na prawym boku. Bolało. Ale walka była jej żywiołem. Wreszcie miała okazję się zabawić…
Po dość długim i wyczerpującym pojedynku czarna pantera padła na ziemię skrajnie wyczerpana, ale szczęśliwa. Poradziła sobie. Kilka metrów dalej leżała lwica w niezbyt dobrym stanie. Żyła jeszcze i szaleńczo próbowała złapać oddech. Widać było, że ogromnie cierpiała. Scarlet podźwignęła się i z pogardą zerknęła na niedoszłą przeciwniczkę. Nagle uśmiechnęła się złośliwie. Nie zamierzała jej dobijać. Postanowiła zostawić ją na pastwę losu z hienami, sępami i innymi przyjaznymi zwierzaczkami. Kocica miauknęła chrapliwie i zniknęła w mroku nocy.
Przez kolejne lata Scarlet wędrowała po całej krainie ucząc się panować nad swoimi instynktami. Szło to jej dosyć mozolnie, ale w końcu przyniosło jakiś skutek. Oczywiście nie unikała starć z innymi kotami. Musiała zaprawiać się w boju. Już wtedy myślała poważnie by dołączyć do Gildii Mroku.
Znalazła je podczas jednej z wędrówek po starym i zapomnianym lesie – ruiny, które wydawały się być pozostałością jakiejś wielkiej świątyni. Wszystko zostało jednak doszczętnie zniszczone, próbę czasu przetrwał tylko ogromny, zbudowany z czarnego marmuru ołtarz. Scarlet wyczuwała płynącą z niego energię, której nie mogła się oprzeć. Jej łapy zaczęły poruszać się samoistnie. Straciła władzę w całym ciele. Kroczyła powoli, a im bliżej ołtarza się znajdowała tym większa energia ją zalewała. Dotknęła jego porośniętej mchem powierzchni. Nagle zalał ją ból. Ból jakiego nie czuła nigdy w życiu. A potem była już tylko ciemność.
Obudził ją po jakimś czasie tępy ból w czaszce. Podniosła się ociężale z ziemi i zamrugała. Pamiętała wszystko bardzo dokładnie. Z namysłem zerknęła w kierunku ołtarza. Nic. Zero. Cokolwiek ją przyciągało, zniknęło. Ziewnęła. Pewnie to wszystko się jej tylko przyśniło. Już miała odchodzić gdy nagle poczuła coś dziwnego. Coś innego w jej umyśle. Jakby jakąś obcą istotę. Potrząsnęła łbem. To nie znikło. Nieoczekiwanie powrócił ból. Upadła na ziemię i zaczęła drżeć. Setki nieskładnych słów języku, którego nie znała zalały jej głowę. I wtedy ustało. Ot urwało się jak cienka linka. Ale Scarlet już rozumiała. ON wszystko wyjaśnił. ON chciał ją opętać, jednak coś poszło nie tak. ON utknął w jej umyśle. ON przekazał swą moc. ONA stała się demonem. A ON nazywał się Azazel…
Charakter:
Zwykle wydaje się być spokojna i opanowana, lecz to są tylko pozory. Od zawsze wiedziała, że posiada w sobie ciemną stronę, która rosła w niej i rozprzestrzeniała się w jej umyśle, przez te wszystkie lata, niczym jakiś złośliwy nowotwór. Nie mogła nic z tym zrobić, więc poddała się temu i stała się tym kim jest. Ma sadystyczne zapędy. Lubi zadawać ból i pławić się w krwi swoich wrogów, jednakże nie postępuje lekkomyślnie. Stara się zawsze dokładnie przemyśleć każdy swój ruch i słowo. Kłamie jak najęta i kierując się sprytem zwykle zyskuje to czego pragnie. Nienawidzi tchórzy. Sama nigdy nie ucieka z pola walki i atakuje wrogów z niezwykłą zaciekłością oraz uporem. Nie lubi towarzystwa innych, akceptuje tylko koty z własnej gildii. Nie potrafi przegrywać i gdy coś się jej nie uda wpada w szał. Ot taki urok naszej Scarlet.
Atut:
Zwinność
Patronus:
Ziemia
Multikonta:
Brak
Ostatnio zmieniony przez Scarlet dnia Wto 22:31, 10 Wrz 2013, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Kayrena
| Archanioł |
Dołączył: 31 Sie 2013
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 15:27, 11 Wrz 2013 Temat postu: |
|
No wreszcie ktoś, kto ma porządną historię, która nadrabia spore zaległości w wyglądzie.
Co do rangi - jak na razie jesteś, patrząc na wiek, po prostu dorosłym. Po zebraniu odpowiedniej ilości postów (jeżeli to w końcu nastąpi prosze o przypomnienie mi i napisanie na PW) otrzymasz rangę "Opętany", bo jeśli dobrze czytam, zostałaś opętana przez Azazela.
Akcept.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|