Grota nietoperzy

Shey

Zmrużył oczy, wpajając je teraz w postać Sziry na drzewie. - Od kiedy pamiętam zowią mnie Shey, lecz to nic ciekawego. - Następnie przewrócił się na plecy, by cały czas obserwować ową istotę. Przybrał poważny pysk, oraz lekko zmrużone oczy. Przez chwilę dźwięczała cisza, którą musiał przerwać tak nagle. - Ale myślę, że ty nie musisz się mnie pytać, żebym ci odpowiedział jak mam na imię. - Teraz leniwie zapamiętywał każdy szczegół wyglądu.

Szira De' Lesore

-Owszem, nie musze. - powiedziała Szira - Wystarczy jak nazwę Cię po prostu 'Nieznajomy'. - odwróciła łeb w stronę gór.

Shey

Ok, może to bezczelne, ale nawet nie spuścił wzroku, tylko dalej ją obserwował. - No tak, przywódcza duma nikogo nie oszczędza. - Mruknął pod nosem, jakoś nie chciało mu się wierzyć, że jedna z grupy słonecznych może być tak harda, w sumie to wywołało u niego i zaskoczenie, i jednocześnie zawód. Żadna różnica w jakich jest się stadzie, liczy się tylko powód. Zamknął oczy, wzdychając głośno. Cóż, jeden niepohamowany komentarz, i już mnie nie ma, pomyślał. Ale zaraz uśmiechnął się do tej myśli.

Szira De' Lesore

-Są gorsi przywódcy. - wzruszyła ramionami Szira -Niektórzy już albo zmiotli by cię z powierzchni Ziemi, albo po prostu sami odeszli. Tyle ci powiem. - powiedziała, przymykajac oczy. Jakoś niechciało jej się gadać, ale Shey to nawet ciekawa osobowość.

Shey

Westchnął z udawanym, tragicznym nastrojem. - Ależ ja to wiem. - Otworzył momentalnie oczy, uśmiechając się radośnie. - Ale ty chyba nie strzelisz mi tu szybko focha? - Podniósł się leniwie do siadu, znów patrząc na jej "wspaniałość". Uderzył delikatni ogonem o ziemię, niuchając w powietrzu. Coś mu nie pasowało. - Masz dobry zapach. - Odparł niespodziewanie, bo to taki dziwny typek nico był.

Szira De' Lesore

-A.. Aha. - powiedziała, ciężko łapiąc powietrze. Co, kolejny amator próbujacy przygwoździć ją do ziemi? ( patrz na jaskinie->tunel )
Spojrzała na tego tam na dole.

Shey

Wybuchł śmiechem na jej minę, lecz zabrał to na poważnie, gdy na niego spojrzała. Zmrużył delikatnie brwi. - Coś się stało? - Mruknął, czując dziwny dreszcz. Spojrzał po bokach, a następnie na samicę z cichym 'wtf?!'. Jak ktoś mógł ją podduszać? Walnięta, czy co? Westchnął jak jakieś umęczone zwierzę. Trudno, czasem nawet on nie rozumie pewnych osób. Jednak pozwolił sobie na łagodny uśmiech.

Szira De' Lesore

.Czy twoja postać czyta w myslach? xD/
-A co się mogło stać? - spytała podenerwowana. Nie chciała wspominać tamtego zdarzenia. Fuknęła tylko i tyle.

Shey

/Wybacz, pomyliło mi się. xD Naprawdę/

No tak, przed chwilą taka spokojna typu 'jestem wyluzowana i mogę cię zgnieść jednym ciosem', a teraz nagle się wkurzyła? Nie no, teraz się zdziwił na maksa. Najpierw dyszy z niczego, potem wpada w złość. Może to jakaś choroba? Hm... A może to on działa tak denerwująco. Heh, trudno. Wstał i oparł wysoko łapy o drzewo, całkiem niedaleko od leżącej na nim samicy. - No nie wiem, najpierw byłaś wyluzowana, a teraz się zdenerwowałaś. Nie wiem, powiedziałem coś głupiego? - Mruknął, niemal zamykając oczy.

Szira De' Lesore

-Nie lubie natarczywych pytań, po prostu.. - wzruszyła ramionami, tłumiąc gniew. Tylko w taki sposób może uniknąć kolejnyhc pytań. I znów powiał lekki wiatr, ale niestety - akurat wtedy Szira zmieniała pozycję. Wiatr strącił ją z drzewa, nie zdążyła nawet złapać się gałęzi. Na ''szczęście'' Wpadła na miekką sierść Sheya.
-Yhm.. przepraszam.. - powiedziała masując pośladek.

Shey

Wietrzyk ją zwiał? No proszę, cóżże za niefart, że spadła na wroga. Odetchnął z trudnością, uśmiechnął się wyzywająco. - Kto by pomyślał, że jesteś taka ciężka? - Wyglądał niczym sprasowany, bo jego łapy rozjechały się na cztery strony świata, a w dodatku uderzył się w pysk. Ironia, jakże dziwnie się czuł. Dobra, poddał się i czekał, aż 'jego' ciężar zejdzie z pleców. Zamknął oczy, nadal się uśmiechając półgębkiem.

Szira De' Lesore

-Jakbym była ciężka, wiatr nie zdmuchnął by mnie z gałęzi.. - powiedziała. W rzeczywistości była chudziutka, zgrabna. Innymi słowy: lekka, co nie oznacza, że silna.
Zeszła z Sheya i otrzepała prawą łapę.

Shey

Odczekał chwilę nim wstał, obserwując ruchy samicy, tymi błękitnymi oczyma. Następnie wstając, otrzepał się, poruszając całym ciałem, razem z fruwającą grzywą. Usiadł, spokojnie obserwując postępowanie lamparcicy. Mogę wspomnieć, że teraz widzi ją niemal namacalnie i tak blisko? No, to już wspomniane. Jednak cóż to, postanowił odwrócić wzrok w zupełnie inną stronę, a mianowicie wejście do jaskini. Jego uszy nieco zniżyły się ku głowie, symbolizując delikatne zawstydzenie. Nietoperze, ciekawie by było, gdyby go tak uniosły kilka metrów nad ziemię, by mógł zobaczyć innych z góry, z nieba. - Ale twoja waga wystarczyła, aby zabrakło mi tchu. - Znów zmrużył oczy, widząc nieporadnego nietoperza, który wracał samotnie do domu.

Szira De' Lesore

-Wiesz, twe ciało raczej nie było gotowe na przyjęcie ciosu.. - zaśmiała się cicho, mrugając rzęsami - czesto tak robi.

Shey

Uśmiechnął się szczerze, po czym zerknął na Szirę. - Nie? A więc zrobiłaś to specjalnie. - Przymknął jedno oko, drugie wpajając w ową istotę. Anioł, przyszło mu na myśl. Po czym speszył się, wbijając swój wzrok w ziemię przed swymi łapami. Znów, co to za brak pewności siebie? Heheh, samcza słabość, to takie przewidywalne.